czwartek, 26 czerwca 2014

PROLOG

Midnight przyklęknął przed nią. Białka jego oczu błyszczały na tle czekoladowej skóry, która w półmroku zakurzonego magazynu wydawała się być jeszcze ciemniejsza. Lily otarła mokre policzki wierzchem dłoni. Jej klatka piersiowa nierówno unosiła się i opadała w urywanym oddechu, a z oczu nadal płynęły łzy. Patrzyła na niego z żywą rozpaczą,
- Słuchaj, mała. Nie martw się, poradzimy sobie. Nie zostaniesz sama, Lil, okay? Ufasz mi? – spytał, wyciągając do niej rękę. Dziewczyna w pierwszym odruchu chciała podać mu dłoń, ponieważ, tak, ufała mu. Ale nagle coś się w niej zbuntowało. Coś, co było częścią jej natury i, choć może irracjonalnie, to jednak objawiło się właśnie teraz.
-  Nie traktuj mnie jak małe dziecko – warknęła, patrząc na niego z wyrzutem. – I nie faszeruj mnie frazesami tylko powiedz mi cholerną prawdę. Wiem, że ją znasz. Kto zabił moich rodziców? – wycedziła ostro. Chciała wiedzieć, bo miała prawo wiedzieć i nikt z obecnych jej się nie dziwił. Midnight milczał, wpatrując się w ziemię. Myślał, czy jej powiedzieć i Lily doskonale zdawała sobie z tego sprawę. To właśnie denerwowało ją najbardziej. To, że chciał ją chronić. To, że w trosce o nią chciał zataić coś, co było dla niej sprawą życia lub śmierci.
Miles Cavarelli – powiedział wreszcie. Oczy Lily rozszerzyły się z zaskoczenia. A potem pojawiła się w nich wściekłość. Wściekłość na samą siebie. Jak mogła ufać temu człowiekowi? Jak mogła siedzieć z nim na obitej czerwoną skórą kanapie w barze Legends, pozwalać mu kupować sobie colę i śmiać się z jego żartów? Jak mogła przymierzać jego pieprzone złote sygnety i boa z piór jego kochanki? Poczuła w ustach smak kawowych krówek, które zawsze jej dawał i zmiażdżyło ją poczucie winy.
- Nie wierzę. Boże, jaka ja jestem głupia i ślepa! Jak mogłam nie zauważyć, że coś jest nie tak?! Przecież to było tak cholernie zauważalne! Przecież on nienawidzi dzieci! – Lily zacisnęła dłonie w pięści w odruchu bezsilności. Dała się wywieść w pole i to dobiło ją najbardziej. Miała to sobie za złe, pomyślała o sobie jako o głupiej, tępej gówniarze, a jednak nie powinna się tak obwiniać. Ostatecznie miała tylko trzynaście lat, ale ceniła się wysoko. Sądziła, że jest bardziej bystra, spostrzegawcza. Zawiodła się na sobie.
Mężczyzna spojrzał na nią smutno.
- To nie twoja wina, Lily. Nie mogłaś tego przewidzieć.
- No właśnie! I na tym to polega! Uważałam się za inteligentną osobę, z jakąkolwiek zdolnością obserwacji i analizy otoczenia, a tymczasem okazało się, że jestem przeciętną, naiwną i nieogarniętą małolatą. Dałam się tak beznadziejnie wkręcić – jęknęła, ze złością pocierając policzek, co było jej nawykiem w chwilach stresu. Midnight westchnął i ją objął.
- Wszystko będzie dobrze. Nie jesteś głupia, Lily, daj spokój.
- Boże, to jest koniec mojego życia – załkała. Nie widziała, jak będzie wyglądała jej przyszłość. Nie wiedziała czy nie zostanie zastrzelona w łóżku lub przed domem. Wiedziała za to, że dopóki tu jest, nigdy nie będzie bezpieczna. Brakowało jej matki i ojca, potrzebowała rodziców, którzy zapewniliby jej przyszłość i kochaliby ją. Bała się, że Midnight, zajęty własnymi sprawami w końcu się wkurzy i wyrzuci ją za drzwi. Bała się, że zostanie sama w tym świecie pełnym zbrodni i nielegalnych działań, świecie, w którym ludzie się nienawidzą i robią dla pieniędzy straszne rzeczy. Bała się, że straci wszystko i nigdy się nie podniesie.  
-----------------------------------------------------------------------------------
Cześć, kochani! Oto początek mojego nowego bloga, mam nadzieję, że wam się podoba. Prolog jest trochę tajemniczy, ale w pierwszym rozdziale wszystko się wyjaśni. Nie martwcie się, opowiadanie nie będzie o trzynastolatce, trzynaście lat ma ona tylko na początku. Następny rozdział powinien pojawić się niedługo :)

1 komentarz:

  1. Jennifer Foster to kobieta, która wciąż natrafiała na nieodpowiednich facetów. Dotychczasowe randki kończyły się zwykle rozczarowaniem albo katastrofą. Znalezienie odpowiedniego mężczyzny jest dla niej trudnym wyzwaniem, dlatego kobieta decyduje się zaprzestać poszukiwań i dać sobie spokój. Wtedy to, w czasie wakacji ktoś zjawia się w miasteczku Blubell, kto ponownie zawróci w głowie Jennifer.
    Zapraszam serdecznie na opowiadanie obyczajowe z nutą romansu, łez i śmiechu.

    http://deszcz-szczescia.blogspot.com

    ps. najmocniej przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń